Dla zaglądających tutaj jest jasne, że mam patisony, w końcu po to je siałam :-)
To roślina dość płodna, zatem owoców jest dużo. gdy są młode, skórka jest tak delikatna, że nie trzeba jej obierać. Tak jak cukinie. Podobnie jest zresztą z gniazdami nasiennymi. W młodych roślinach są niewykształcone, nie trzeba usuwać z nich środka.
Wystarczy jednak przegapić moment i patison staje się twardy jak kamień a skórki nie da się obrać. Chyba, że maczetą.
Wczoraj była zupa patisonowa, pyszna, były patisony w różnych zalewach na zimowe zapasy, były też patisony zapiekane z nadzieniem i grillowane z bazylią i oliwa a dzisiaj chcę pokazać sposób na pyszny jarski pasztet. Nawet mój syn, który twierdzi, że cukinii i patisonów nie lubi, uwielbia ten pasztet. Nie może jednak widzieć, z czego go robię ;-)
Z podanej niżej ilości wychodzi jedna cała duża forma keksówkowa lub 1 średnia i 6 muffinkowych (dla znajomych, sąsiadów, rodziny :-) )
Zaczynam od nastawienia piekarnika na 180 st C.
Potrzebujesz:
650 g patisonów
2 duże cebule
4 jajka
1 łyżkę soli
1 łyżeczkę pieprzu
1 łyżkę słodkiej suszonej papryki
3 ziela angielskie
2 szklanki bułki tartej
Umyj i pokrój wszystko na cząstki, zmiel w maszynce do mięsa lub zetrzyj drobno. Ja wrzucam wszystko wraz z przyprawami i jajkami do thermomixa i miksuję 20 sek poz. 7.
Powstałą masę przekładam do podłużnej formy - silikonowej nie muszę niczym smarować, ale jeśli używasz metalowej, posmaruj ją olejem i wysyp bułką tartą lub otrębami.
Piecz 35-40 minut. Jeśli chcesz mieć bardziej chrupiącą skurkę, ostatnie 5 minut włącz termoobieg.
(źródło obrazka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad postaci komentarza :-)