Zachciało mi się z nadmiaru brzoskwiń zrobić wino. Nie dużo, tak na próbę. Nigdy nie robiłam :-)
Zerwałam więc najbardziej miękkie z drzewa, podziękowałam, pozbawiłam pestek i wrzuciłam do słoja. Zasypałam cukrem, zamieszałam, dodałam rozczynione drożdże winiarskie znalezione w szufladzie z ubiegłego roku (że do wina czerwonego to szczegół, którym postanowiłam się nie przejmować), zamieszałam, zakorkowałam, włożyłam w korek to szklane coś, nalałam do środka wody i...
na drugi dzień zaczęło bulgać :-)
Teraz bulga już na całego :-)
Teraz muszę doczytać co mam robić dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad postaci komentarza :-)