W kołowrotku został zmieniony naciąg ze sznurka konopnego, na gruby bawelniany. Podobnie hamulec i okazało się, że to było bardzo dobre posunięcie, bo już wszystko poprawnie działa!
No, prawie wszystko.
Jeszcze nie wiem jak wyeliminować hałas podczas kręcenia. Jestem przekonana, że inne kołowrotki tak nie hałasują. Nigdy nie widziałam prządki w ochraniaczach słuchu :-)
Najpierw w wielkiej szpuli z bardzo cienką nitką przewinęłam pełne trzy szpulki od kołowrotka by planowaną robótkę wykonać z poczwórnej nici. Kołowrotek sprawdził sie przy tym zadaniu doskonale (gdyby jeszcze wyeliminować ten hałas...)
Poprzednio, w oryginalnej wersji, hamulcem była gumka, jednak praktyka pokazała, że sznurek sprawdza się o niebo lepiej.
Zakupiłam niedawno psie czesaki, największe, jakie znalazłam,
i uczesałam pierwszą, niewielką część owczego runa. To przed czesaniem.
A to po uczesaniu:
Różnica jest kolosalna. Uczesaną wełnę łatwiej jest równo prząść.
Nie sądziłam, że tle się przy czesaniu sypie dookoła! Drobne kłaczki są dosłownie wszędzie, w moim gardle też :-(
Dobrze, że czesałam na trawie, więc otrzepałam się bez problemów. Następnym razem użyję maseczki by nie wdychać tych drobinek.
To musi być bardzo fajnie tak sobie usiąść i prząść jak za dawnych lat.
OdpowiedzUsuń