Pamiętacie mój ceramiczny liść?
Niestety podczas wypalania odłamał się górny fragment.
Podobno da się go uratować sklejając przy szkliwieniu.
Wczoraj doświadczyłam pracy ze szkliwem i bardzo jestem ciekawa efektu. Plan jest taki, aby to był liść jesienny, a więc czerwono-brązowo-bordowy :-)
Efekt końcowy podczas szkliwienia jest nieprzewidywalny, więc co ostatecznie, wyjdzie nie wiem!
A tymczasem uczyłam się drążenia w glinie.
Zachciało mi się ażurowego lampionu.
Proces formowania ciężkiej gliny nie należy do lekkich, co objawiło się dzisiaj zakwasami w ramionach. Po uformowaniu kuli wydrąża się środek, wygładza z obu stron.
Potem już 'tylko' wycina się ażury próbując jednocześnie nie zdefasonować całości :-D
Zapewniam was, że to wcale nie łatwe, bo glina jest całkiem plastyczna :-)
teraz tylko czekać aż wyschnie, wypiec, poszkliwić i... przekonać się, co wyszło :-)
Lawenda przed i po wypaleniu:
Mydelniczka przed i po wypieczeniu:
Wow... czadowe gliniane wytwory... Będę wyczekiwała końcowego efektu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jola.
sama jestem bardzo ciekawa :-)
UsuńSpróbuj sama, bardzo polecam. Choć powiem Ci, że to szydełka czy drutów mam większą cierpliwość niż do gliny, ale to pewnie kwestia doświadczenia i wprawy.
oj chętnie bym spróbowała i gliny i wielu jeszcze innych fajnych technik... tylko jak znaleźć na to czas...pozdrawiam Jola.
OdpowiedzUsuń