Moja metoda, upraszczana za każdym razem nareszcie mnie satysfakcjonuje. Nie brudzę mieszkania, nie chlapię dookoła, nie zapycham odpływu i generalnie tym praniem się nie zmęczę :-) I o to chodzi ;-D
Zaczyna się tu: od namówienia M. do złapania i ostrzyżenia owcy :-)
Nie jest to łatwe, bo to sprytne uciekinierki.
Ale M jest sprytniejszy :-P
Potem to z córką wszytko przebieramy, wybierając wszelkie źdźbła traw i inne resztki.
Pakuję 1/4 wełny z powyższego zdjęcia do worka do prania bielizny, wkładam do zlewu, zamykam korek i leję najcieplejszą wodę, jaka poleci z kranu aż przykryje wełnę.
Jeśli wełna jest bardzo brudna, dodaję około 1-2 łyżek płynu do mycia naczyń. Jeśli zabrudzenie nie jest duże, dodaję 1-2 łyżki szamponu pokrzywowego lub rumiankowego.
Nie trę lecz delikatnie ugniatam wełnę. Jaka jest pierwsza woda, widać poniżej.
Powtarzam proces aż do uzyskania przejrzystej wody czyli 7-11 razy.
Pozwalam wełnie obcieknąć.
Rozkładam na prześcieradle na nagrzanych tarasowych kaflach i pozwalam wyschnąć na słońcu.
Co jakiś czas odwracam wełnę, rozciągam ją w palcach, by jak najlepiej przeschła.
Bywa, że podczas suszenia przyjdzie nagły deszcz, wtedy jest szybka ewakuacja z tarasu do domu
Gdy wełna jest całkiem sucha przekładam do pojemników/worków i opisuję.
Wyczesuję ją na bieżąco
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRacja :-) U mnie najcieplejsza jest taka, że nieco parzy ale na chwilę zanurzyć ręce mogę.
UsuńJa suszę wyprane runo hamaku 😁
OdpowiedzUsuńgenialnie!
UsuńTo kakas bzura z ta ciepla woda, wszyscy ostrzegaja i zskecaja prac w zimnej. Ja pralem w zimnej, ale zdecydowalem ze dolejeje troche cieplejszej i zrobil sie filc😡
OdpowiedzUsuńWidzisz, bo to nie jest kwestia temperatury samej w sobie lecz zmiany temperatury w trakcie - dokładnie tak zrobiłaś - dolałaś w trakcie wody o innej temperaturze. Zapewniam, że gdy postępuje się zgodnie ze wskazówkami, zawsze masz piękną wełnę, bez filcu. Powodzenia.
Usuń